Adi: Mamy problem
Osa: Z każdego problemu da się wyjść cało
Mei: Mam nadzieję, że masz plan
Osa: Jasne...wystarczy, że na automatycznego pilota przywołam do nas statek a my wsiądziemy najszybciej jak się da po czym uciekniemy
Ami: Sprytne
Daria: Kapitanie Swift?
Osa: Co?
Daria: To nasz statek?-dziewczyna wskazała rękom na bakugana rzucającego naszym statkiem w powietrze, natomiast drugi schwytał go w zęby i zacisnął szczękę.
Ami: Papa stateczku
Daria: Kolejny genialny plan?
Osa: Przynajmniej go miałem
Alex: Może nic nam nie zrobią?- jeden z nich jednym oddechem spalił drzewo stojące obok mnie-odwołuję pytanie
Luk: Wiem!- Adi nacisnął wyrytego w ścianie wilka i ściana pod którą staliśmy obróciła się a cała nasza paczka zjechała w wagonach jak z Wesołego miasteczka..no może pomijając to, że w miasteczkach takich nie ma prawdziwej lawy i nie chce cię pożreć olbrzymi Robakoid..
Ami: Udało się!
Piter: Mi też się udało!-chłopak trzymał Ami na rękach
Rex: Co?
Pit: Jest w moich objęciach
Dans: Ta...a ty w moich- chłopak spuścił ręce i Pit wraz z Ami spadli na ziemię
Luk: heh jesteśmy cali?
Mati: To zależy
Daria: Jest spoko teraz możemy iść na piwo!
Mick: co?
Alex: Walnęła się w głowę przy tym całym zjeżdżaniu
Daria: Prawda Bracie!
Zaśmialiśmy się kiedy spostrzegliśmy, że nie jesteśmy tutaj sami... dookoła nas było stado zjeżonych wilków.
Rex: Najpierw bakugany teraz wilki co jeszcze?!
Daria: Elvis Presley!...może tu go przetrzymują
Alex: Wybacz mi Daria- walnęłam Darię w głowę
Daria: O rany? Co się stało?
Luk: Nie pytaj
Pit: Najważniejsze to nie panikować-wilk skoczył z zębami do Darii kiedy usiłowała zrobić krok w przód a ona z wrzaskiem wylądowała na moich rękach
Osa: Dziękujemy za demonstracje
Daria: Wszystko dla nauki!
Nagle spośród nich wyszedł wilk o śnieżnobiałym futrze i skinieniem głowy kazał nam iść za sobą...szliśmy w ciszy słychać było jedynie nasz kroki, wilk prowadził nas w stronę wyjścia z jaskini, kiedy już wyszliśmy na nasze policzki spadły kryształki zimnego śniegu... Po krótkim czasie wilk wyjawił nam swoje imię „Aslan” i kazał zostać mnie, Majce i Rexowi przed wejściem do 2 jaskini a cała reszta nadal podążała za Aslanem. Wreszcie zobaczyli, że na środku jaskini jest Angel, mój bakugan... Zapoznała się ona z nimi wszystkimi po czym wyjawiła im ten plan:”Dzisiaj o północy moja armia ruszy by odbić Dialgę, strażniczkę tego świata z rąk Belli, potrzebna mi wasza pomoc, nie damy rady bez waszego wsparcia” Zgodzili się pomóc Angel w końcu po to tu przyjechali...
Adi: Ale czemu Alex,Mei i Rex zostali na zewnątrz?
Angel: Muszę wam coś wyznać-Angel opowiedziała całej paczce o tym co się z nami dzieje i kim naprawdę jesteśmy, wywołało to u nich szok połączony z wyrozumiałością.
Ami: Nic nie da się zrobić?
Angel: Mam pewien sposób...osłabi to ich lecz również mnie
Osa: Ale może spróbujesz?
Angel: Dobrze... mogę pomóc zapanować nad alter-ego Majce i Rexowi, Alex ma za silne... ale jest minus jeśli to zrobię nie wyruszę z wami na walkę... ale będę z wami duchem
Osa: Naprawdę? To ja po nich pójdę
Angel: Dobrze^^ Aslanie? Odprowadzisz Alex?
Aslan: Tak Angel..
Oski przyprowadził Majkę i Rexa po czym Angel użyła mocy Eve by pomóc im zapanować nad alterami i tak się właśnie stało, obydwoje uzyskali pełną kontrolę i wszyscy zaczęli przygotowywać się do bitwy a Angel odpoczywała... Kiedy Aslan wyprowadził mnie z jaskini powiedział tylko”zwycięży zawsze ten o mocniejszym sercu” po czym odszedł a nademną znowu zapanowałą Bella... była gotowa do walki.
CDN....