W Vestroii:
Bakugany na planecie zaczeły się dziwnie zachowywać, każdy bakugan zaczoł wpadać w furie i walczyć między sobą... nigdy nie było na tej planecie tak wielkiego haosu. Rdzenie podtrzymmujące świat zaczynają się ze sobą zderzać...
U mnie:
La lalala lala la la...śpiewając jakąś dziwną melodyjkę zobaczyłam, że pudełeczko w którym Werna zawsze spała zaczeło latać po całym moim pokoju... gdy je złapałam<niszcząc przy tym połowę pokoju> zobaczyłam że Werna strasznie cierpi... Zaczeła się świecić i wołąć tak jakby o pomoc więc bez zastanowienia wziełam ją w ręke i przyłożyłam do policzka a ona powoli zaczeła gasnąć...
Werna: Dziękuję..
Alex: co się stało?
Werna: Rdzeń nieskończoności ...ma on dziwne dragania...COś załamuje rónowage Vestroii
Alex:To dziwne...przecież system Pita wykryłby intruza w Vestroii
Werna: Więc niechodzi o Vestroję...powinniśmy powiedzieć o tym reszcie
Po godzinie spotkaliśmy się w domu Osy.
Osa: I co z tym zrobimy?
Alex: Powinnśmy dowiedzieć się coś więcej
Ami: No tak..ale jak?
Mei: Skoro nie są na Vestroii to gdzie?
Naga: Wookoło Vestroii krążą 2 inne planety Czasu i Przstrzeni... Na jednej mieszka Dialga a na 2 Palkia...zwykle to tworzyło równoległą czasoprzestrzeń...
Werna: Tak ale było to zawsze w równowadze z Vestroją co sprawiało że Bakugany z naszych 3 planet żyły w harmonii...coś musiało się stać z tymi planetami
Mei: Więc mamy co robić
Luk: Dlaczego oni nigdy nei odpuszczają?
Ami: Bo są źli?
Alex:Są źli bo niemają nic innego do roboty..
Dancer: TO może znajdźmy im dziewczyny?
Mei: A co jak zła jest dziewczyna?
Dancer: jej też znajdziemy dziewczyne
Razem sczzliliśmy faceplama...
Osa: Więc jutro o 5:00 się spotkamy na wybrzeżu i polecimy
Mati: O 5 rano?! Podarło cię?!
Alex: to dozoba o 10:00
Osa: Alex..
Piter: Racja Oski..dozoba o 11 na wybrzeżu-przybiłam z Pitem piądkę poczym poszliśmy każdy do siebie się spakować...
Tymczasem na Planecie Czasu:
Czarnowłosa dziewczyna chodzi po planecie czasu sama...czekając na coś w rodzaju daru z nieba...Nagle z nieba spada kulka jej bakugana...jest biało-fioletowa.Nagle z za góry wylatują prosto na nią wściekłe bakuganycy chcące ratować swój dom...a ona z małym uśmieszkiem odwraca się plecami robiąc skinający ruch w prawo a na bakugany spadają klatki...
Nagle jeden ze złapanych Dragonoidów głośno ryczy w strone dziewczyny co przykówa jej uwagę więc podchodzi do klatki...
Bakugan: Nie ujdzie ci to na sucho...Dialga cię powstrzyma
Dziewczyna: Heh...ty dalej w nią wieżysz co?...kiedyś wspomniesz moje słowa i będziesz błagał o litość
Bakugan: Nigdy...wkońcu noga ci się powinie...a wtedy nie będe miał litości
Dziewczyna: Jak na razie jesteś na mojej łąsce...-dziewczyna dotkneła dragonoida ręką-Będziesz mój...
Bakugan ryknoł jeszcze raz tak iż włosy dziewczyny rozwiało do tyłu a ona z uśmiechem zawróciła...Weszła ona do statku z załogą zostawiając na planecie ludzi którzy pokoleii wyłapują bakugany...jedyną rzecz którą powiedziała po wejściu na statek było:"Na planete przestrzeni...czas zobaczyć co udało się złowić naszemu przyjacielowi".
O 11:00 na wybrzeżu:
Alex: Jestem! Dożyłam!
Daria: Dożyłąm z nią!
Ami: Noto już w sumie wszyscy
Mei: Eee a gdzie Osa?
Osa: Ekhem?!-siedząc pod stertą naszych bagarzów wstał nieco podirytowany ale jego mina zmiękła na widok Mei-już neiważna...macie szczęście że ona tu stoi
Alex: Masz szczęście że ona tu stoi-poklepałam Ose po ramieniu i z lekkim śmiechem weszłam na statek a następnie do pokoju...Każdy z nas miał swój...jakieś unowocześnienie wiecznie ciasnych i zatkanych pokoii..mimo że samotnie to...i tu chaczyk...ściany były tak cienkie że słychać było każdą roznowę...
Wszyscy w pełnym szeregu staneliśmy w pokoju obok kabiny pilota...
Mei: ale która planeta pierwsza?
Ami: Obie?
ALex: rozdzielimy się
Daria: Dobry plan
Piter: Nom...ale nikt z nas nie był nigdy na rzadnej z planet, możemy się zgubić
Alex: Etam mam świetnie wyczucie miejsca..
Daria: Tsaaa
Alex:No co?!
Daria: No nic ale myśląc jak raz nas zgubiłaś w lesie niemoge sobie wyobrazić co byś mogła zrobić na całej PLANECIE!?
Alex: nei było tak źle
Lisa: Zeżarł mnie niedźwiedz...
Alex: Ale Daria cię uratowała...przynajmniej sprubowała
Daria: mnie zjadła dziewczyna niedźwiedzia...
Alex: Dobrze że Maja była w takowym lesie
Mei: Nie przypominaj mi...będe mieć koszmary
Osa: Przypominaj przypominaj
Alex: kiedy indziej...
Nagle wylecieliśmy na orbite Vestroi a z tamtąd zobaczyliśmy 2 planety...odległe jednak bliskie...Czas i Przestrzeń były piękne...2 planety zawierały w sobie 2 różne hidtorie, legendy i bakugany...Najpierw wylądowaliśmy na planecie czasu...była samotna, opustoszała tylko z niewielkich szczelin dochodziły do nas oznaki życia... Na planecie było mroczno i ponuro...całkiem inaczej niż w mojej wyobraźni...zastanawiałam się czy ta planeta zawsze tak wyglądała...byłą nieco jak samotna góra pośród pięknego nieba, z tego co mi wiadomo jest sławna z bakuganów żjących w niesamowitym spokoju i potulności...Nagle natkneliśmy się na wielki posąg bakugana z tabliczką z napisem:
"Tylko w milczeniu słowo,
tylko w ciemności światło,
tylko w umieraniu życie,
na czystym sercu
jasny jest obraz rycerza."
Ami: co to może znaczyć?
Adi: hmm? niemam pojęcia..ale zrobię zdjęcie na wszelki wypadek
Dancer: Niechce nic mówić ale czy to nie jest podejżane?-Dans wskazał na miejsce gdzie było londowiko z wielkim znakiem oznaczającym po gracku czas.
Adi: Londowisko?
Piter: A jednak ludzie!
Osa: mogliśmy się domyślić
Daria: Ale nie możemy tak zostać i się gapić...choćcie obczimy
Mei:Nie lepiej odczekajmy...może dowiemy się czegoś
Razem zaczekaliśmy kilka godzin...nudzilo się nam tak bardzo,że graliśmy w pokera...ciekawe że zawsze wygrywała Mei...ale cuż jak to Maja mam wejścia i wyjścia to czemu nie wygrane i wygrane? Po tych kilku godzinach nareszcie zaczeło się coś dziać, jeśli można to tak nazwać. Połowa z nas zasneła kiedy na lądowisku wylądował statek z załogą...wyszli ze statku szybko i zaczeli ustawiać pułapki...podzieliliśmi na grupy poczym otaczając ich ze wszystkich stron pokazaliśmy się.
CDN...