Bakugan Fanon Wiki
Advertisement

Dedykuje ten odcinek Peterowi - mojemu ulubionemu bratu :3

PART 1[]

-Co to jest GRA? - spytał Peter – Słyszałem gdzieś o tym.

Podniosłam dłoń w kierunku ściany. Gdy tylko mój palec dotknął lodu pojawiły się w tym samym miejscu dziwne znaki.

-GRA to zaklęcie, które zakazuje łamać zasad wewnątrz budynku, w tym wypadku akurat labiryntu – wytłumaczyłam – Nie trwa to jednak wiecznie. Zaklęcie ma określony limit czasu.

-Wyznacza również cel – zauważył czarnowłosy.

-Też, ale nie zawsze. Nasz cel to odnaleźć i pokonać Iyane, zgadza się?

Pit kiwnął głową.

-To w drogę.

Pobiegliśmy tak naprawdę w pierwszą lepszą stronę, zdając się na szczęście. Biegliśmy przez parę minut, jednak zawsze trafialiśmy w ślepy zaułek i musieliśmy się wracać. Ściany labiryntu miały osiem metrów, jak nie więcej. Widoczność była maksymalnie ograniczona. Zasady zakazywały bycia wyżej niż 2 metry nad ziemią. Można było przynajmniej swobodnie skakać.

Staraliśmy się nie mówić żeby nie marnować energii. W końcu jednak nie wytrzymałam.

-Też czułeś jej potężną energię? Wystarczy że na chwilę wyrwała jej się spod kontroli i już ciarki mi przeszły po ciele – powiedziałam i spojrzałam na niego ukradkiem.

-Tak – odpowiedział krótko – Skąd wiedziałaś?

-Po Twoich oczach – odrzekłam i przyspieszyłam trochę.

Kolejne sekundy mijały i pomimo że mieliśmy trochę mniej fałszywych dróg to i tak miałam wrażenie że ani trochę się nie przybliżyliśmy. Nie mogłam wyczuć żadnej energii duchowej. Nagle jednak coś śmignęło z prawej strony. Dałam znak Pitowi, byśmy tam pobiegli, jednak nic nie znaleźliśmy.

-To trwa wieczność – jęknął Evans – Co robimy?

-Do tej pory szliśmy najbardziej pewnymi ścieżkami. Teraz zróbmy odwrotnie – zaproponowałam – Iyana jest bystra.

Skręciliśmy w rzekomy ślepy zaułek i... trafiliśmy na prostą ścieżkę mającą na końcu rozwidlenie na dwie.

-Prawa czy lewa? - zapytałam.

Pit wyjął monetę i wyrzucił ją w powietrze.

-Orzeł to prawa, reszka to lewa – oznajmił Peter i złapał w locie grosika. (naprawdę rzuciłam monetą xD) – No to orzeł.

Skręciliśmy w prawo mając nadzieję że w końcu labirynt gdzieś nas poprowadzi.

Nagle poczułam że grunt się nade mną zapada.

-Co do... - nie zdążyłam dokończyć, bo okazało się że wpadłam w pułapkę i gdyby nie to że Pit złapał mnie w ostatniej chwili, to wylądowałabym w 10 metrowej dziurze...

-A-arigato... - podziękowałam – Tego się nie spodziewałam.

Kolejna prosta ścieżka, lecz tym razem nie natknęliśmy się na żadne pułapki, choć nie byłam pewna czy to dobry znak. W końcu jednak ujrzałam koniec labiryntu. Dobiegliśmy i do końca i stanęliśmy na środku wielkiej lodowej areny. Na trybunach siedziała Iyana. Na nasz widok wstała.

-Mei Tanaki i Peter Evans - powiedziała jakby wymawiała te imiona pierwszy raz w życiu – Cieszę się że was widzę. Szczerze mówiąc wyobrażałam sobie ją o wiele inaczej. Wydawało mi się że będzie taka jak cała reszta zgrai – chłodna, bez uczuć, lecz tymczasem było zupełnie inaczej. Iyana była uśmiechnięta i miła, nie rozumiałam czemu była po stronie MagMela.

Postanowiłam się jej zapytać, ale jeszcze nie teraz.

Granatowowłosa podrzuciła błękitnego bakugana do góry i złapała w locie.

-Bakugan bitwa! - krzyknęła i na arenie pojawił się przepiękny smok.

-To Hiberne – oznajmiłam. Pit przytaknął.

Iyana wykonała gest ręką i pojawiły się przed nią dwa urządzenia. Ruchem palca poleciały w naszą stronę. Z bliska wyglądały jak dwa małe kolorowe owady. Jeden z nich usiadł na mojej szyi i wbił się w nią.

-Ała – jęknęłam prawie jednocześnie z Peterem.

-Spokojnie – rzekła spokojnie Iyana – Odczepią się zaraz po zakończeniu bitwy. A do czego służą sami się przekonacie...

Spojrzeliśmy po sobie.

-Do dzieła Mei – zmotywował mnie Evans – Ta walka i po wszystkim.

-Nie jestem pewna... Konserwa łatwo nie odpuści.

Oboje wyrzuciliśmy bakugany na arenę. Na górze szybowała moja Tara, domeny Ventus, a na dole przygotowywał się do ataku Lightnoid Pit.

-Naprzód Tara!

PART 2[]

-Dobra, sprawdzimy jakie ma słabości – powiedziałam i wyciągnęłam rękę do przodu i zacisnęłam dłoń w pięść – Atakuj Taro!

Dragonoid ruszył na Hiberne, która bez problemu zablokowała jej ataki wręcz.

-Teraz Lightnoid! - krzyknęła Tara i odsunęła się od przeciwniczki.

-SMA! Złoty Promień! - bakugan haosu wycelował w Hiberne, jednak ona ominęła atak jak by wiedziała o tym na początku bitwy.

-Zbyt przewidywalne – oznajmiła z uśmiechem Iyana.

-SMA! Styl Tanaki, Księżycowe Cienie! - Tara zaczęła mienić się na zielono.

-Ha? Nie widzę efektu – zdziwiła się Hiberne.

Lightnoid znów postanowił wykorzystać nieuwagę przeciwniczki i podleciał bliżej by zadać cios, jednak bakugan Aquosa płynnie ominął atak i dodatkowo przymiażdżył Lightnoida do ziemi.

-Mam cię! - krzyknął tryumfalnie Peter - Złote Śłońce plus Złote Tornado! - Bakugan haosu oślepił przeciwnika i znów ponowił atak i znów spudłował... - Co jest z tym bakuganem?!

-Teraz pora na mój atak – rzekła Iyana - Lodowy Twór, Diamentowa Klatka!

Wokół Lightnoida pojawiły się lodowe kraty i w jednej chwili złączyły się tworząc pułapkę bez wyjścia.

-Mówiłem żebyś uciekał! - krzyknął Pit.

-Ale przecież Ty nic nie mówiłeś?- spytałam ze zdziwieniem. Może nie usłyszałam?

-To to urządzenie... - zaczął – Cały czas kłócę się w myślach z Lightnoidem.

-Do twojej szyi podłączył się Soul... Łączy dusze bakugana i wojownika. - powiedziała Iyana.

-Dobra, Tara mu pomoże... Styl Tanaki, Shuriken Wiatru! - Dragonoid już chciał wypuścić shurikena, gdy nagle Hiberne zniknęła. - Co do...?

Tara odwróciła się do tyłu, jednak nikogo nie zobaczyła. Zaraz potem coś uderzyło ją w plecy.

-Ał – jęknęłam – To bolało...

-Do twojej szyi podłączył się Pain. Dzięki niemu możesz poczuć ból, który Tara odczuwa... - rzekła granatowowłosa

-SMA! Smoczy Paraliż! - Pit nie tracił czasu i szybko przeszedł do ofensywy. Lodowy smok stanął jak wryty. - Wstrząs Subterry!

Ziemia zatrzęsła się mocno powalając przeciwniczkę na ziemie.

-Dobrze Pit! - pochwaliłam - Fuuton, Podmuch Burzy!

-Przyznam że dobra kombinacja – rzekła Iyana – Ale to nie wystarczy! SMA! Lodowy Twór, Dwanaście Śnieżnych Smoków!

ŚnieżnySmok

Jeden ze Śnieżnych Smoków

Nagle dwa ze śnieżnych smoków rzuciły się na Tarę, która w ostatniej chwili ominęła atak. Cztery inne przywarły Lightnoida do ziemi, a 6 ostatnich szybowało w powietrzu. Były gotowe do ataku.

Sonic_-_His_World

Sonic - His World

Polecam do czytania c:

-Dobra Pit, przestańmy się bawić - powiedziałam, jakby cała wcześniejsza walka była zwykłą rozgrzywką - SMA! Tryb Uzbrojenia! 

Dzięki tej supermocy Tara dostawała 11 000 za każdego bakugana na polu. Uwolniła Lightnoida od bakuganów i oboje stanęli do siebie plecami.

-Ogromna moc... Dobrze to wykorzystałaś - pochwaliła granatowowłosa - SMA! Nieograniczony Lodowy Twór, Jednostronnie Chaotyczny Taniec!

Dwanaście Lodowych Smoków otoczyło bakugana Haosa i Ventusa. Połowa z nich pilnowała powietrza, reszta stała na ziemi. 

-SMA! Tarcza Złotego Smoka! - krzyknął Peter w tej samej chwili, gdy dragonoidy wycelowały w przeciwników lodowymi kulami w paszczy. Na wewnętrznej stronie ręk Lightnoida ukazały się dwie złote tarcze. Zasłonił nimi siebie i Tare.

W jednej chwili wszystkie pociski uderzyły w tarczę. Wszystkie ataki wchłonęła tarcza, jednak parę sekund później energia zaczęła się kumulować i wystrzeliła w dwa kierunki; nasz i w niebo.

-Peter! - wrzasnęłam, gdy zobaczyłam jak Evans staje przede mną z rozpoztartymi dłońmi - Nie dasz rady!

-Zaufaj mi - szepnął.

Chciałam podejść do niego i mu pomóc, jednak nie zdążyłam, zdarzyło się to w ciągu kilku sekund. Coś błysnęło, a potem zostałam odrzucona do tyłu. Usłyszałam stłumione krzyki naszych bakuganów. Uderzyłam o 

MeiSad

coś plecami, zamknęłam oczy. Wokół unosił się kurz. Zakaszlałam. Przetarłam oczy i znów je otworzyłam. Zaczęłam wzrokiem szukać Pita. Zobaczyłam go leżącego parę metrów przede mną.

-Pit! - krzyknęłam i podbiegłam do niego, w moich oczach od razu pojawiły się łzy.

Miał zamknięte oczy i lekko otwarte usta, z których leciała stróżka krwi. Cała jego koszula była od czerwonej cieszy. Wzięłam jego rękę i sprawdziłam puls. Moje serce zaczęło bić szybciej... On...

-Maju - Evans otworzył oczy i z ogromnym wysiłkiem wyjąkał zdanie - Wolę jak się uśmiechasz.

Znów zamknął patrzały... Czekałam parę sekund... Parę następnych... Aż w końcu zrozumiałam że nie czuje jego pulsu... Że nie oddycha... Jego skóra stała się prawie biała.

Nie mogłam pozbierać myśli. Nie wierzyłam. Po prostu nie potrafiłam. 

-P-Peter, obudź się - szturchnęłam go lekko, moje łzy kapały na jego koszulę - Pit, to jest kiepski żart. Peter, obudź się... Proszę...

Kolejny brak reakcji.

-Powiedziałeś żebym Ci zaufała... 

Zacisnęłam ręce w pięści.

-PEEEEEEEEEEEEEEEETEEEEEEEEER!

PART 3[]

Ukryłam twarz w dłoniach. Nie wiedziałam co mam robić. Byłam zagubiona. Czułam się jakbym nagle straciła wszystko. Jakby cały świat stracił barwy. Nie słyszałam nic oprócz własnych łez kapiących na podłogę. Poczułam się taka samotna...

Rękawem otarłam oczy i wstałam. Spojrzałam na Iyanę. Stała prosto, zakrywając usta dłonią.

Nie, to nie jej wina. Nawet gdyby nie było innego wyjścia, to nie oskarżyłabym jej. Coś sprawiało że ufałam jej.

Nagle obok granatowowłosej zmaterializował się MagMel. Śmiał się. Czułam jego wzrok na sobie. Wpadłam w furię. Nienawidzę go. Zabiję go.

-Nie doceniałem cię – powiedział i poklepał lekko Iyanę po plecach, a potem zwrócił się do mnie – Powinnaś się cieszyć. Zginął jak bohater ochraniając cię.

Zacisnęłam zęby.

-Może ginąć ile chce... Ale nigdy nie pozwolę mu zginąć ratując mnie.

-Przykro mi, ale właśnie do tego dopuściłaś.

-Przestań wykorzystywać ludzi jak tchórz i walcz! - krzyknęłam. Nie wytrzymałam nerwów.

MeiAngry

-Jak sobie życzysz - wyciągnął swoje ohydne łapska do przodu, z których wyleciała fioletowa smuga oplatając Hibernę.

-Co ty robisz? - zapytała z histerią Iyana i chciała powstrzymać Mag Mela, jednak ten jednym ruchem powalił ją na ziemię.

Smoczyca zaryczała z bólu. Jej tętno przyspieszyło tak mocno, że niemal widziałam wystające tętnice.

-Ty chyba nie znasz granicy – warknęłam patrząc jak oczy Hiberny stają się całe białe – Lightnoid, powrót.

Bakugan Petera bez słowa zmienił się w formę kulistą i wylądował przy głowie właściciela.

-Mei, jeśli chcesz, ja... - zaczęła Tara, jednak przerwałam jej w trakcie zdania.

-Nie. Nie potrzebujemy jej... Potrafimy sobie poradzić. W szczególności, jeśli chodzi o tą przeklętą puszkę.

Tara jakby czytając w moich myślach zaatakowała Hiberne, która bez problemu ominęła atak i odepchnęła moją partnerkę na odległość. Spodziewając się takiego zagrania zareagowałam w porę super mocą Siła Wiatru, Cięcie Torpedy Ninja, która pozwalała mi użyć ponownie wszystkie super moce i jednocześnie pozwalała na szybki atak. Strażniczka Ventusa w ciągu jednego mrugnięcia oka znalazła się za przeciwniczką i zamachnęła się pazurami pozostawiając na plecach Hiberny czerwony ślad. Zapomniałam jednak o dwunastu innych przeciwnikach. Lodowe Smoki otoczyła Tarę i zaatakowały wypuszczając z paszcz drobne kule śniegu. Pomimo znacznej różnicy w poziomach G, bakugan Ventusa odbił pociski jak by były piłeczkami golfowymi. Jeden z nich wbił wbił zęby w szyję Tary. Jęknęłam, bolało. Inne smoki podążyły w jego ślady. Dość.

-Światło Księżyca! - krzyknęłam, a lodowe dragony jak oparzone odleciały od mojej partnerki na odległość – Mam ich dość.

MagMel jednak nie spał. Użył syntezy Lodowy Twór, Zwierciało.

Przed Hiberne pojawiło się lustro, które dosłownie wchłonęło bakugana. Tara jednak była czujna – gdy przeciwnik pojawił się za jej plecami zionęła w niego wiatrem.

-Coś za dobrze ci idzie – parsknęła puszka. Fioletowa smuga znów zaczęła oplatać partnerkę Iyany. Bakugan błagał by przestał, krzyczał z bólu.

Chciałam zatkać uszy, nie słyszeć niczego, przerażało mnie to.

-Przestań! Przestań! - krzyczałam, czując że każdy wyraz kosztuje mnie coraz więcej wysiłku i zamknęłam oczy. Kiedy je otworzyłam coś czarnego błysnęło mi przed oczami, straciłam równowagę i przechyliłam się do tyłu. Ktoś złapał mnie za ramiona. Otrząsnęłam się.

-Cześć młoda – powiedział jakiś znajomy głos. Odwróciłam się i nie kryłam szczęścia.

-Len! - nieświadomie przytuliłam chłopaka – Co Ty tutaj robisz?

-Wpadłem na herbatkę – zażartował – Bakugan bitwa! Walcz, Czarna Lilio!

Na arenie pojawił się piękny pegaz z czarną grzywą i srebrnymi skrzydłami. Pełnym gracji ruchem wystrzeliła w powietrze stając koło Tary.

-Wsparcie? - zarechotał MagMel – Zobaczymy na jak długo. Ciekawe ile osób jeszcze musi oddać życie, byś wygrała tą walkę. 

LenLaure2

Zacisnęłam zęby. Len złapał mnie za rękę. Ścisnęłam jego dłoń i się uspokoiłam. 

-Dziękuję – szepnęłam.

-Pomogę Ci. Ale nie wygram za Ciebie.

-Nie ma innej opcji – uśmiechnęłam się.

-Ale się zmieniłaś przez te 3 lata.

-Może zostawmy ten temat na później?

-No w sumie prawda.

-W takim razie ja pozbędę się tych jaszczurek - mówiąc to miał na myśli lodowe smoki - Ty zajmij się Hiberne. Tak w miarę szybko, mój portal będzie otwarty jeszcze przez najwyżej dziesięć minut.

-Spoko, zakończę to w 3 minuty - parsknęłam - Zaczynaj, finał zawsze jest na końcu.

Len użył super mocy Iluzja Piękna. Z niedowierzaniem patrzałam jak dragonoidy stoją bezsilnie wpatrując się w Liliannę, która powoli się do nich zbilżała. Hiberne chciała zareagować, jednak Tara zagrodziła jej drogę.

-Ja jestem Twoim przeciwnikiem - powiedziała. Szybko użyłam syntezy Podwójne Tornado, Metalowe Cięcie. Moja partnerka zręcznym ruchem zaatakowała bakugana lodu. Smoczyca ominęła atak, jednak nie przewidziała, że w miejscu ataku utworzy się tornado, które zdumuchnęło ją do tyłu.

Lilianna w tym czasie spokojnie wybijała lodowe smoki. Z dwunastu zostało tylko 4, które były zupełnie bezsilne.

-Na co czekasz, Mei? - spytał się Len ukradkiem patrząc na mnie - Od kiedy masz problemy z pokonaniem MagMela?

Miał racje. MM zawsze znalazł sobie silnych przyjaciół, a sam wcale nie jest taki mocny. No i zbyt głupi.

-Nie wyrabiam psychicznie - westchnęłam, mając cały czas jeszcze w oczach łzy.

-Dasz radę. Daj jeden, silny, sprytny atak i będzie po sprawie. Jesteś rozproszona. Tara nie jest kierowana przez nikogo. 

-Niedobrze mi - powiedziałam, a świat zaczął się stawać dziwnie jaskrawy - Słabo mi.

Chłopak złapał mnie za ramiona.

-Została końcówka. Dasz radę.

Wyjęłam kartę. To chyba dobry wybór. Zdjęłam dłonie Lena z siebie i kiwnęłam głową, dając znak że dam radę. Lilianna pokonywała ostatniego smoka. Tara wymieniała ciosy z Hieberne. Jadowity Ostrzał. To był mój wybór. Zrobię to. Za Peter'a...

–Jadowity Ostrzał! - krzyknęłam, a przynajmniej miałam taki zamiar, jednak ledwo dosłyszałam własne słowa. Osunęłam się na kolana, świat zaczął wirować - Przepraszam Taro, musisz to dokończyć beze mnie...

Świat błysnął mi przed oczami i otoczyła mnie pustka.

Advertisement