Na początku widzimy Mio siedzącą w wannie, ale to przez krótki moment (bez nalizywania sie xd). Przejdźmy jednak do tego, co się dzieje w jadalni.
- Dlaczego nam pomogłeś? - Zapytał Basara po dość długaśnej chwili milczenia. A ja w tym samym czasie nalałem w szklankę herbaty i podałem mu.
- Och, dzięki - Powiedział i wypił do połowy.
- Niczego nie podejrzewasz, co? - Zapytałem.
- Raczej nie pomogłeś nam w walce tylko po to, by nas tu otruć. Poza tym, kiedy się dowiedziałeś, że cię oszukaliśmy byłeś naprawdę rozwścieczony.
- - Jesteś członkiem klanu Saiya-Jin. Czemu nam pomogłeś?
- Tutaj podziękowania należą się Leonidasowi. Otworzył mi oczy - Odpowiedziałem.
- - Opowiedział mi o wszystkim.
- Opowiedział Ci? - Zapytał Basara z lekkim niedowierzeniem, bawiąc się przy tym szklanką.
- - Czyli wiedział o wszystkim....
- - Wykiwał nas wszystkich.
- No, trudno zaprzeczyć - Powiedziałem.
- - A ja w przeciwieństwie do reszty klanu mam inne ambicje, poza uważaniem się za bóstwo.
- - Bronić osoby, które chce chronić.
- - Nie zostawię nikogo na śmierć. Wiedząc w jakiej jest sytuacji
- - Ona jest niewinna.
- Ale wcześniej wspomniałeś, że klan Saiya-Jin nie ingeruje w sprawy innych klanów - Powiedział Basara.
- Obecnie nie mamy żadnego powiązania z wioską, ani z klanem. Żyjemy jak by nigdy nic - Odpowiedziałem.
- Masz namyśli ---?
- Aa ten, z Mio wszystko w porządku? - Rzuciłem dla zmiany tematu.
- Ona zawsze się długo kąpie.
- - Mam nadzieje, że ją to uspokoi
- "Lokatorzy", co? - Powiedziałem rozciągając się na krześle.
Wróćmy teraz do Mio, która na nasze/wasze szczęście jest owinięta w ręcznik i nie jest już w wannie. Aktualnie wtula się w ręcznik, aż nagle przypomina jej się moment, w którym oberwała od demona z pioruna/błyskawicy.
- Basara przez pół roku uczył mnie jak używać magii, a jednak...
- - Gdyby nie On, byłabym martwa.
- - Świadomość tego przyprawia mnie o dreszcze
- - Coś ze mną nie tak - Mówiła sobie w myślach, gdy nagle rozległo się pukanie do drzwi.
- Uh, masz chwile? - Zapytałem stojąc przed drzwiami.
- - Chciałem Ci tylko coś powiedzieć.
- - Przykro mi.
- - Nie wiedziałem wtedy o niczym i jeszcze się na was wściekłem... - Odpowiedziałem
- - Wybacz
- - A-Ale to... - Zaczęła, lecz nie dokończyła zdania, gdyż zasłabła i padła plackiem na ziemie.
- - Ej, co to było?! - Zapytałem zdezorientowany
- - Wszystko dobrze? Wchodzę
- - WAT! - Pomyślałem na widok tego, co widziałem - Ej, wszystko ok? Wstawaj!
- - N-Nic mi nie jest - Powiedziała powoli podnosząc się.
- - Nie kąp się tak długo, bo dostaniesz kręćka - Powiedziałem pouczająco.
- - No, możesz wstać? - Zapytałem i podałem rękę, która została odepchnięta poprzez uderzenie
- - Dlaczego jest ci przykro? - Zapytała.
- - Oszukaliśmy cię
- - Ja ukrywałem fakt, że jestem Saiya-Jinem, więc jesteśmy kwita - Powiedziałem
- - Ale chcieliśmy cię stąd wyrzucić - Wtrąciła
- - Zgadza się, ale nie uciekliście się do przemocy.
- - Zamiast tego woleliście zamieszać mi w głowie. i wspomnieniach.
- - Bo... My nie chcieliśmy niepotrzebnych ofiar - Odpowiedziała po czasie.
- - Wiem, rozumiem.
- - To było po to, by mnie ochronić, tak?
- - Ale już nie musisz. Ja i Leonidas od teraz robimy wam za obstawę
- - O czym ty--- Ej, co robisz? - Zapytała w trakcie gdy pomogłem jej całkowicie wstać.
- - Teraz jesteśmy lokatorami.
- - Ale to wszystko to było....! - Zaczęła, lecz nie pozwoliłem jej dokończyć kładać rękę na jej głowie.
- - Chcąc, nie chcąc od teraz nawzajem się pilnujemy - Dodałem.
- - Uuuu, widzę że otwarliście się trochę na siebie, co? - Zapytał Leonidas z typowym dla sytuacji tonem.
- - C-Co?! Przecież ja nie... - Powiedziała zakłopotana Mio.
- - Poza tym, możemy spać spokojnie. Adrian, jesteś potężny - Stwierdził Basara.
- - Nie liczyłbym za bardzo na moją potęgę - Powiedziałem.
- - Nie pamiętasz jak przeciwstawiłeś się zaklęciu i zanegowałeś uderzenie ostrza?
- - Hmm? A...Wtedy. Miałem fuksa - Odpowiedziałem.
- - Takich rzeczy chyba nie da się uniknąć fuksem, co nie?
- - Jakiej techniki użyłeś?
- - Przepraszam, ale... To serio był fuks... - Powiedziałem patrząc sobie na prawą rękę.
- Jakiś czas później....
- - Magiczny kontrakt na wynajęcie! - Powiedział Basara, w sumie, to wszyscy staliśmy w czymś, na wzór złotej pieczęci.
- - Chcę, aby Mio zawiazała go z tobą.
- - Z jakiej racji z dnia na dzień mam być jej podwładnym? - Zapytałem.
- - To tylko formalność - Odpowiedział mi Basara.
- - Ci którzy zawarli kontakt, mogą lokalizować siebię nawzajem.
- - I oto mi głównie chodzi
- - Będziesz mógł wyczuwać, gdzie znajduje się Mio.
- - To już GPS w telefonie nie starcza? - Zapytałem
- - A jak się popsuje?!
- - A jak Mio dostanie się w ręcę wroga, to co zrobisz?!
- -N-No, ten... - Z zakłopotania nie mogłem się wysłowić.
- - Ten czar może być użyty tylko w trakcie pełni, a dziś akurat mamy pełnie.
- - Nie możemy zmarnować tej szansy!
- - Mio, mogłabyś się odezwać - Powiedziałem z wyrzutem.
- - N-Nie mam nic przeciwko, chyba że ty masz?
- - Eee.... Jesteś pewna? - Zapytałem szukając wzrokiem po pomieszczeniu Leonidasa, którego nie było, gdy był potrzebny.
- - Tak, tu chodzi o moje bezpieczeństwo... - Odpowiedziała
- - No, to decyzja zapadła! - Powiedział Basara.
- - Kontrakt zostanie zawarty, gdy pocałujesz magiczny okrąg, który pojawi się na jej dłoni.
- - Pocałować w rączkę? - Powiedziałem pod nosem drapiąc się z tyłu głowy.
- - Naprawdę wynajmuje mnie na własność, co?
- - He? - Pomyślałem na widok okręgu na mojej <ba dum tss> ręce.
- - Ej, coś mi się na ręcę pojawiło się - Powiedziałem patrząc na to z WTF`em.
- - Ej, Basara, co to ma znaczyć?! - Powiedziała oburzona Mio, która od razu zaczęła nim cząść jak manekinem.
- - H-Hę? To dziwne, Chyba popełniłem jakiś błąd - Powiedział z podejrzaną miną.
- - I co my teraz zrobimy?! - Zapytała Mio.
- - Mio, może pocałujesz dłon Adriana...
- - Jaja sobie robisz? Dlaczego ja mam służyć jemu?!
- - Ej, tu chyba nie chodziło o żadne "służenie"... - Wtrąciłem.
- - Popatrz...
- - Stul dziub! - Powiedziała Mio.
- - Ale tak jakby co.... Okrąg znika - Dopowiedziałem.
- - Niedobrze! Szybko, Mio całuj! - Powiedział Basara.
- - A-Ale...
- - Kontrakt można cofnąc w czasie następnej pełni! - Dodał dla uspokojenia Basara.
- - Dopiero przy następnej...
- - Zniknął - Powiedziałem z obojętnym głosem.
- - C-Co to? - Powiedziała i padła na kolana.
- - Niemożliwe... Nie.
- - E-ej, wszystko w porządalu? - Zapytałem. Jednakże dotyk w ramię spowodował u niej niespodziewany dla nikogo krzyk, lecz nie z przerażenia.
- -C-co jest? - Zapytałem skołowany.
- - O,o.... Klątwa zadziałała - Powiedział Basara.
- - Klątwa? - Zapytałem zdziwiony.
- - Kontrakt na wynajecie zawiązuje się, by podporządkować sobie drugą osobę.
- - Ofiara zaklęcia musi być posłuszna,
- - Inaczej aktywuje się klątwa.
- - Mio nie chciała cię pocałować, dlatego ją pokarało.
- - Tak wygląda ta klątwa? - Zapytałem mając już wtedy nicość z mózgu.
- - To przeze mnie, bo jestem spokrewniony z Sukkubem.
- - Sukkubem? - Zapytałem dla upewnienia - Masz namyśli to coś, co nawiedza facetów w snach?!
- - To nie do końca tak działa. Kontrakt został zawarty przy pomocy mojej magii, więc klątwa podziałała jak na sukkuba.
- - Innymi słowy, dziewczyna czuje się jak po afrodyzjaku.... Do kitu.
- - Ty bezmózgu! - Krzyknąłem.
- - A...S-Szybko, pomóżcie mi jakoś - Powiedziała błagalnie Mio.
- - Nie możesz nic zrobić? - Zapytałem Basare.
- - Spokojnie, Aby deaktywować klątwe, musisz zrobić tak, by była ci posłuszna.
- - P-Posłuszna? Co mam wgl. robić? - Zapytałem.
- - To proste. Dotknij ją, proszę.
- - C-Co?! - Takie WAT, że aż gleba.
- - Jest strasznie czuła na dotyk. Pierwszy raz w życiu doświadcza takiej błogości. Podotykaj trochę i po sprawie.
- - Ej, Basara. co ty znów...? - Zapytała Mio.
- - Spokojnie, zaraz będzie po wszystkim - Powiedział dla uspokojenia.
- - Nie żebym nie był krewnym sukkuba i nie lubił.... Oglądać takie rzeczy - Dodał z uśmieszkiem.
- - Dotknij ją w jakieś odważne miejsca i uwolnij od klątwy - Powiedział do mnie,
- - To może być gdziekolwiek, tak? - Zapytałem mając jedno zasłonięte oko.
- - Pewnie, ale tak będzie dłużej. A ona cały czas cierpi...
- - Jeszcze chwila i Mio wykituje do nieba!
- - Demony trafiają do nieba?!
- - Dobra, dobra... Załapałem. - Dodałem i wyciągnąłem rękę przed siebie <tutaj takie slow-moment> i chwyciłem ją za rękę.
- Następnego ranka, po całej "procedurze"....
- - 9 razy? Cała Mio... - Stwierdził Basara myjąc podłogę.
- - Czemu od razu nie powiedziałeś o klątwie? - Zapytałem.
- - Chciałem się upewnić, że nie zmienisz zdania - Odpowiedział - Sorka.
- - Spoko, nie ma problema - Powiedziałem siedząc po turecku.
- - He? Nie jesteś zły? - Zapytał zdziwiony.
- - Ja nie - Odpowiedziałem zamykając oczy.
- - Basara, mogę prosić cię na chwile? - Zapytała już w pełni sił Mio.
- Dostał "małe" baty. ale my wolimy przejść do tego, co dzieje się po 3 godzinach, co nie?
- - Dobra, będę w pobliżu - Oznajmił idąc pogadać z Takigawą.
- - Ok, spoko - Powiedziałem i ruszylismy w kierunku klasy.
- - Wcale nie musiałeś się tu przenosić - Powiedziała do mnie Mio po chwili.
- - Szkolnictwa i tak nie unikne. A skoro już, to wole być w klasie z osobami, które znam - Odpowiedziałem.
- - Dobra, ale żeby było jasne.... W szkole nas nic nie łączy - Oznajmiła mi.
- - Spoko - Odpowiedziałem, po czym zagadała się z rówieśniczkami.
- - Ej, Casanova! - Usłyszałem czyiś, aczkolwiek znajomy szept - Leonidas?
- - Tak, czuj zaciesz - Odpowiedział siedząc na dnie plecaka.
- - A co jeśli powiem, że nie musze? - Zapytałem.
- - Dostaniesz bana - Odpowiedział, wywołując mimowolny śmiech.
- - Co to się stało, że wynurzyłeś się z pokoju? - Zapytałem dociekliwie.
- - A co ci do tego? Poza tym nie ma powodu, bym miał się w jakikolwiek sposób obawiać tej rudej ośmiornicy - Odpowiedział bakugan z niepodważalną dumą w głosie.
- - Aa, spoko. Szacun - Powiedziałem.
- - I tego.... Ten dzień spędzisz w torbie, ok?
- - Niby czemu? - Zapytał zdziwiony.
- - Pomyśl... Jesteśmy tutaj pierwszy dzień, a jakoś nikogo z bakuganem tu nie widać. A po co ryzykować tym, że mieliby się na Ciebie rzucić jak stado psów.
- - No tak, racja - Przyznał bakugan.
- - To ten, weź sobie przyśnij, czy coś... - Dodałem zamykając torbę.
- Dzwonek, koniec pierwszy. Godzina wychowawcza, przedstawianie się i inne bzdety...
- - Ee, Adrian Shane - Powiedziałem po napisaniu imienia i nazwiska na tablicy - Moje imie może nie do końca jest normalne. Ale ja jestem.
- - Mam nadzieję, że dobrze mnie przyjmiecie.
- - Ee, Adrian Shane - Powiedziałem po napisaniu imienia i nazwiska na tablicy - Moje imie może nie do końca jest normalne. Ale ja jestem.
- - To wolne miejsce od teraz jest twoje - Wskazał mi nauczyciel. Można powiedzieć, że byłem otoczony dziewczynami, nie licząc prawej strony.
- - Dobrze - Powiedziałem.
- - Och, Tanaki jest gospodarzem klasy - Dodał nauczyciel - Zajmiesz się nim?
- - Tak - Odpowiedziała, wstając przy tym z siedziska.
- - To dobrze - Powiedział nauczyciel i nakazał usiaść. By lekcja mogła.... Się skończyć.
- <Later, later, later...>
- - I jak tam? - Zapytała Mio
- - Jak na pierwszy dzień? Nawet dobrze- Odpowiedziałem - Tylko czuje się wiecznie obserwowany.
- - Leonidas jak zwykle w pokoju? - Zapytała.
- - Tak, tradycja... - Powiedziałem wskazując palcem na torbę, tak więc Leonidas tak z lekka strollowany został. Długo nie trzeba było czekać, aż....
- - Hej - Powiedziała Tanaki - Gotowy?
- - Taak, skoro to obowiązkowa procedura - Pomyślałem i pokiwałem twierdząco głową.
- - A.... Mio, popilnowałabyś torby? - Zapytałem błagajaco, by nie musieć jej dzwigać przez cały obiekt.
- - Dobrze - Odpowiedziała i zaczęło się moje "zwiedzanie".
- Pokój nauczycielski, WC`ety, Wyjścia awaryjne, teren wokół budynku, nic nie zostało pominiętę, dzięki Bogu, że to była długa przerwa...
- - No... To wszystko - Powiedziała zadowolona ze swojej roboty - To teraz by wypadało wracać.
- - Noom - Powiedziałem zrezygnowany.
- - Co jest? - Zapytała
- - Nic... Tylko fajnie się tak zwiedzało - Odpowiedziałem, poszła wymiana uśmiechami i potem nastała cisza.
- Tymczasem u Leonidasa....
- - Lol, chyba mam 360 pulsu - Pomyślał biedny (z jego punktu widzenia) bakugan. Gdy nagle, torba otworzyła się....
- - No czeeeeeść - Powiedziała Mio do Leonidasa, a ten gdyby miał portki, to miałby w nich pełno.
- - S-Siema - Odpowiedział.
- - Czemu tak siedzisz w tej torbie? - Zapytała.
- - A bo ten...Z Adrianem stwierdziliśmy, że tak mi wyjdzie na zdrowie - Odpowiedział.
- - Ach tak?
- - Tak, tak. I nie chodzi wcale o ciebie. Nie no, co Ty.
- - Tylko o fakt, że wydaje się być jedynym bakuganem na obiekcie, a nie chcę mi się zwiewać przed tłumem rozbedrzonych Technikusów.
- - Tak, tak. I nie chodzi wcale o ciebie. Nie no, co Ty.
- - Aaa, no to ok - Skwitowała i zamknęła torbę.
- - Po szkole wystawie go na Allegro.... - Pomyślał już nieco uspokojony bakugan.
- Na 5 minut przed lekcją udało mi się wrócić i zasiąść do ławki, ale to co zaszło potem...
- - Hej, Basara - Powiedziała Yuki i dość niespodziewanie go przytuliła, co okazało się być na swój sposób puszką pandory.
- - Co się tak do niego kleisz?! Zwariowałaś?! - Do akcji wkroczyła Mio.
- - No, dla nas to normalne - Usłyszała w odpowiedzi od Yuki.
- - Ej, Basara! O co tu chodzi?! - Zapytała w dość gniewny sposób.
- - Ciebie to nie dotyczy, Naruse - Wtrąciła Yuki.
- - Jak to nie?! Ja, Basara i tamten w ławce pod oknem mieszkamy razem! - Powiedziała, a ja w tym samym momencie aż przydzwoniłem brodą o blat od stolika.
- Jak by poprzednich wyrażeń było mało, to jeszcze nauczyciel od fizy stwierdził, że czas się spóźnić...
- - Pierwszego dnia znienawidzony przez całą klase? Nieźle - Pomyślałem.
- - Żyjesz? - Powiedział Basara po podejściu.
- - Tak, jeszcze - Odpowiedziałem obojętnie, a Basara stwierdził że czas na kibelek.
- - Do kitu takie przenosiny, co?
- - Takigawa, miło poznać
- - Do kitu takie przenosiny, co?
- - No... Mogło być lepiej - Stwierdziłem rozkładając ręcę. Chwile potem udaliśmy się w bardziej bezpieczne miejsce. A dokładniej przed drzwiami, prowadzącymi na dach.
- - Jesteś pewny, że tak można? - Zapytałem.
- - Spoko, tylko ja znam te wejście - Odpowiedział.
- - To.... Cała klasa ma focha? - Zapytałem dla upewnienia,
- - Klasa? Cała szkoła ma focha
- - He?
- - Każdy kto próbował się do niej przymilać, miał urządzany lincz.
- - Każdy każdemu patrzy na ręcę?
- - Dokładnie,
- - To ten.... Znajomość ze mną nie narobi ci kłopotów?
- - Spoko, zawsze mogę cię wystawić i dać nogę
- - Na ciebie to można liczyć
- - Z takim szczęściarzem, to ja mogę się zadawać.... Normalnie magia.
- - Naruse, Nonaka i Tanaki - Cała ta trójka w szkole jest traktowana jako "świętość". A Tobie już pierwszego dnia udało się być i rozmawiać z Tanaki, a nie wspomnę o mieszkaniu w tym samym domu, co Naruse
- - Z takim szczęściarzem, to ja mogę się zadawać.... Normalnie magia.
- - Eee, troche mnie przeceniasz - Powiedziałem. - Niestety.
- Koniec zajęć, wszyscy "szczęśiwi" wracają do domu....
- - Po co za mną łazicie? - Zapytała wkurzona Mio.
- - Nie wiem, może wracamy do domu? - Powiedział Basara i na tym się skończyło.
- - Hej! - Zawołał Leonidas, który prawdopodobnie wcześniej ewakuował się z torby Mio minęła go bez słowa, a Basara i ja stanęliśmy bez słowa.
- - Adrian, Adrian.... - Szepnął bakugan.
- - Co? - Zapytałem szeptem.
- - Wygląda na nieźle wkurzoną....
- - Wiesz, sporo się działo.... - Podsumowałem całokształt.
- - Aaa, rozumiem.... Trzeba było się zabezpieczyć
- - Ej! Ja jestem czysty, gadaj z Basarą - Powiedziałem i zacząłem się rozglądać po okolicy
- - Wyjaśnie w domu... - Skwitował go Basara, nim ten zdążył zapytać.
- - Mio, to z Yuki....
- - Wyjaśnie w domu... - Skwitował go Basara, nim ten zdążył zapytać.
- - Co? - Zapytała Mio z fochem. No i nagle znikąd pojawiła się...
- - Basara - Powiedziała Nonaka Yuki.
- - Yuki? - Powiedział zdziwiony Basara.
- - Musimy porozmawiać, Adrian też. - Odpowiedziała, i po niespełna 5 minutach siedzieliśmy na krzesłach w jako-takim barze,
- - To.... O co chodzi? - Zapytałem przerywając ciszę między naszą trójką.
- - Trzymajcie się z dala od Narusie Mio. - Powiedziała.
- - Czemu? Coś za to grozi? - Zapytałem.
- - Częściowo. Mógłbyś zostawić nas samych? - Zapytała mnie Yuki.
- - Spokojnie, może zostać - Wtrącił Basara.
- - Tak więc.... - Zaczęła
- - Wiemy, jest obserwowaną rangi S, no i co dalej? - Zapytałem.
- - Jest córką poprzedniego władcy demonów, przez co moc, którą w sobie skrywa sprowadza tu demony na pęczki.
- - Jeśli staną się zagrożeniem dla ludzi, wtedy Naruse zostanie zlikwidowana. Nawet jeśli mi tego nie wybaczysz, Basara,
- - Jest córką poprzedniego władcy demonów, przez co moc, którą w sobie skrywa sprowadza tu demony na pęczki.
- - Pozwólcie, że spytam... Od jak dawna się znacie? - Zapytałem.
- - Od najmłodszych lat - Odpowiedziała mi Yuki.
- - Ale... W momencie, gdy groziła mi śmierć, Basara wstawił się przede mną i użył mocy, którą tylko on sam posiada.
- - Od najmłodszych lat - Odpowiedziała mi Yuki.
- - Czyli? - Zapytałem.
- - Wypędzenie - Powiedział Basara.
- - I jak to ma działać? - Zapytałem znów.
- - Ingeruje w istote bytu, albo prościej.... Odpowiednie użycie tego, sprawi że byłbyś w stanie "zniknąć" wszystko. Wrogi atak, najczęściej. Wtedy trafia to do oddzielnego wymiaru, gdzie nie wyrządza żadnych szkód.
- - Ale gdy użyłem tego wtedy, to był pierwszy raz i nie byłem w stanie nad tym panować, przez co zniknęło trochę więcej, aniżeli miało zniknąć.
- - Ingeruje w istote bytu, albo prościej.... Odpowiednie użycie tego, sprawi że byłbyś w stanie "zniknąć" wszystko. Wrogi atak, najczęściej. Wtedy trafia to do oddzielnego wymiaru, gdzie nie wyrządza żadnych szkód.
- - Basara, czemu? - Zapytała Yuki, nie znając jeszcze mojego pochodzenia.
- - Bo on, to Saiya-Jin. - Odpowiedział jej.
- - Saiya-Jin?! - Pomyślała - Jak? Jakim cudem jesteś tu, a nie w wiosce?
- - Podobna sprawa jak z Basarą...
- - Na tamten czas wiosce zagrażał demon, któremu nikt nie mógł podołać. Wszyscy padali jak muchy.
- - Gdy miał nastąpić koniec, a osobę którą chciałem chronić dzielił cios od śmierci...
- - Osiągnąłem poziom, dzięki któremu bez problemowo rozprawiłem się z zagrożeniem.
- - Jednakze klan stwierdził, że 5 latek z mocą większą niż nie jeden dorosły to również zagrożenie, i tak o to zostałem przepędzony.
- - Podobna sprawa jak z Basarą...
- - Czyli... Z resztą klanu nie masz nic wspólnego? - Zapytała dla upewnienia.
- - Nie, nie mam - Odpowiedziałem. A skoro Basarze zależy na tym, by ją chronić, to raczej nic złego, jak się udzieli praaawie bez interesownej pomocy. A skoro Basara chce ją chronić, to chyba nic się nie stanie, jeśli wygnaniec udzieli bezinteresownej pomocy - Odpowiedziałem i na tym poprzestaniemy. Przenosimy się do momentu, gdzie jest ładny zachód słońca, a Basara i Adrian wychodzą z baru z torbami, gdzie prawdopodobnie wzieli coś na wynos.
- - Mam nadzieje, że się ucieszy - Powiedział Basara, a mi sie nie chciało komentować. Nagle na drodzę stanęła nam Yuki.
- - Hmmm? Co jest? - Zapytał Basara.
- - Nie dacie rady - Powiedziała Yuki, kręcąc przy tym przecząco głową.
- - Mio ścigają zastępy demonów, nie pokonacie ich wszystkich.
- - Ciagnie ich do mocy, którą ma w sobie.
- - Nie dacie rady - Powiedziała Yuki, kręcąc przy tym przecząco głową.
- - Nie muszę ich pokonywać - Odpowiedział Basara.
- - Wystarczy, że oni nie pokonają mnie.
- - Nie muszę ich pokonywać - Odpowiedział Basara.
- - Ale...
- - Nie zamierzam cię w to wciągać, a tym bardziej całej wioski - Skwitował Basara, po czym odwróciliśmy się z zamiarem odejścia.
- - Yuki... - Zaczął Basara.
- - Demony - Wtrąciła - Moc władcy demonów wciąż w niej drzemie i sprowadza je tu na pęczki. Jeśli zaczną zagrażać ludziom, zmienimy jej status na cel do likwidacji.
- - Jeśli tak się stanie, nie okaże jej litości.
- - Demony - Wtrąciła - Moc władcy demonów wciąż w niej drzemie i sprowadza je tu na pęczki. Jeśli zaczną zagrażać ludziom, zmienimy jej status na cel do likwidacji.
- W domu....
- - To dla Ciebie - Oznajmił Basara kładąc torbę z zawartością na środek stołu.
- - E-emm.... - Wtrąciłem.
- - Rozumiem, już rozumiem. - Powiedział Leonidas.
- - Serio? Super, więc kolacje... - Powiedział uradowany Basara, no ale...
- - Ale- ale... - Wtrącił Leonidas.
- - He? - Tym razem w moim wykonaniu.
- - Jeśli tak późno będziecie wracać z randek, to będziemy się martwić - Odpowiedział Leonidas.
- - Coooo.... To nie była randka. Dociera? - Powiedziałem, a Basara potwierdził.
- - Podejrzewamy was o współpracę z nią. Prawda, Mio? - Powiedział Leonidas.
- - He? - Zapytała przez moment skołowana.
- - A tak... - Dodała z rumieńcem na twarzy.
- - He? - Zapytała przez moment skołowana.
- - Wiadomo, ufamy wam.
- - No ufamy.
- - W razie niebezpieczeństwa musimy na sobie polegać, musimy sobie ufać.
- - No. Prawda Mio?
- - Wiadomo, ufamy wam.
- - T-Tak, dokładnie.- Powiedziała zamykając patrzyska.
- - Zgadzacie się? - Zapytał kątem oka Leonidas.
- - Taaag - Powiedziałem dla świętego spokoju.
- - Wiedziałem, że tak powiecie! - Zawołał bakugan, który przebywał chyba w jakiejś dziwnej ekstazie.
- - To o co wam w końcu chodzi? - Zapytał Basara upadający na fotel.
- Jakiś czas później....
- - Meh... - Stwierdziłem siedząc w wannie. Tyle, że słusznie czułem się obserwowany.
- - Co ma znaczyć ten cyrk?
- - Meh... - Stwierdziłem siedząc w wannie. Tyle, że słusznie czułem się obserwowany.
- - Podobno nic bardziej nie buduje wzajemnego zaufania, jak rozbieranie się przy sobie, nie?
- - To się raczej tyczy facetongów - Zwrócił uwagę Basara.
- - Nie, nie - Wtrącił Leonidas.
- - Będzie tak jak mówie.
- - Nie wierze... - Pomyślałem z total olewką na sprawe - Fajny odwet.
- - Przez nagość do zaufania - Dodał Bakugan.
- - Leon... Co ona ci robiła, gdy nas nie było? - Zapytałem.
- - Niiiiic - Odpowiedział z (angel) na ryjcu.
- - A teraz... Mio, umyjesz Basarze plecy? Adrian pewnie też by chciał
- - Niiiiic - Odpowiedział z (angel) na ryjcu.
- - Eee... Nie - Stwierdziłem.
- - Ee... Dzięki, dam sobie radę - Powiedział Basara.
- - Nie! - Wrzasnął Bakugan.
- - Pokaż jakie pokładasz w jej i nas zaufanie.
- - Oddajcie się w ręce Mio!
- - No, Mio... - Powiedział bakugan z dziwnym tonem.
- - Nie! - Wrzasnął Bakugan.
- - M-mm... Już. - Powiedziała, wzięła w ręcę gąbkę i uklęneła za Basarą z zamiarem wyszurowania pleców jak butów pastą.
- - Nie przegram z kimś pokroju Nonaka Yuki... - Pomyślała i przeszła do działania.
- - M-mm... Już. - Powiedziała, wzięła w ręcę gąbkę i uklęneła za Basarą z zamiarem wyszurowania pleców jak butów pastą.
- - Eeeeej.... - Powiedział "wskazująco" bakugan.
- - Wiem - Pomyślała i stwierdziła, że ręcznik jest niepotrzebny i pozbyła się go. Następnie nastąpił "atak" na Basarę.
- - E-Ej, co ty robisz? - Zapytał pełen zadziwienia.
- - Czas uciekać.... - Pomyślałem i użyłem Shunkan Idō, a koszmar Basary trwał może z 7 minut po moim zniknięciu, potem obudził się w łóżku.
- - He? - Powiedział sam do siebie.
- - To był sen?
- - He? - Powiedział sam do siebie.
- - Nie, Basara, to było naprawdę. Przynajmniej częściowo.
- - Oo, Taa, wtedy... - Przypomniał sobie.
- - Przy okazji, Basara,
- - Hmm?
- - Mógłbyś zdjąć rękę z moich "dolnych pleców"?
- - He? - Powiedział i "wykoziołkował" z łóżka na podłogę.
- - W-Wybacz!
- - He? - Powiedział i "wykoziołkował" z łóżka na podłogę.
- - Mimo to, odruch wkładania ręki tam gdzie się nie powinno, podczas snu... Zapędy to masz niezłe.
- - Być może wywołał je ten sen...
- - Mimo to, odruch wkładania ręki tam gdzie się nie powinno, podczas snu... Zapędy to masz niezłe.
- - Sen?! To nie przez twoją sukkubową magie?! - Zapytał poddenerwowany Basara.
- - Ja tam tylko zajrzałam. Sen był totalnie twój - Usłyszał w odpowiedzi.
- - Mój? - Powiedział niedowierzając.
- - Rajciu, że też miewasz takie sny... Może masz predyspozycje do bycia sadystycznym brutalem.
- - Tak poza tym... Mów mi Maria - Przedstawiła się "niegrzeczna osoba", jak i nowy lokator.
- - A właśnie, gdzie Mio?
- - Zajmowała się Tobą, ale poszła spać, bo już późno - Była na ten moment 1:59
- - Rozumiem, to nawet dobrze - Stwierdził.
- - He? - Zapytała.
- - Mario, musimy o czymś pogadać.
- - Tak? - Zapytała i tutaj akcja przeskakuje do ranka, i budynku szkoły.
- - A im co? Śpią w ciągu dnia? - Pomyślała Mio na widok śpiącego Basary i Mnie przy swoich ławkach.
- - Ej, Basarson! - Powiedział Takigawa po uprzednim podejściu na odpowiednią odległość, w rezultacie czego zostałem przebudzony.
- - Zwolnili cię z letnich zajęć, nie?
- - Ej, Basarson! - Powiedział Takigawa po uprzednim podejściu na odpowiednią odległość, w rezultacie czego zostałem przebudzony.
- - Przeniosłem się po wakacjach, więc raczej ich już nie odrobie - Powiedział udając bezradnego.
- - Cziter - Stwierdził Takigawa. Nagle w tej samej chwili z krzesła wstała Mei Tanaki, a Takigawa od razu do niej...
- - Och, Nonaka!
- - Wychowawca mówił, byś zajrzała do pokoju nauczycielskiego. Razem z nim (Mną xd)
- - Cziter - Stwierdził Takigawa. Nagle w tej samej chwili z krzesła wstała Mei Tanaki, a Takigawa od razu do niej...
- - Wat? Ja też? - Zapytał zdziwiony.
- - Chcą, żebyś pomógł w przygotowaniach do letnich zajęć - Odpowiedział mu.
- - A po co ja tam? - Zapytał zrezygnowany Basara,.
- - No widzisz, Basarson. Myślałeś, że jesteś zwolniony, a tu niespodzianka.
- - Meh.... - Pomyślał i podszedł do Mio.
- - I co teraz? - Zapytał po podejściu.
- - Idź, damy radę - Odpowiedziała, a nagle obok pojawiła się Nonaka.
- - Zostań, sama się tym zajmę - Powiedziała do niego..
- - Mówili ,że mam iść, to pójdę - Odpowiedział Basara.
- - Czemu ja... - Zaczęła rozmyślać Mio.
- - Zaraz będzie, że mu nie ufam... - Po tym gwałtownie wstała z siedzenia.
- - Czemu ja... - Zaczęła rozmyślać Mio.
- - Spokojnie, mówił, że nie ma problemu... - Powiedziałem przebudzony.
- - E-Ej, Mio? - Powiedziałem niepewnie patrząc na jej stan.
- - Znowu ta klątwa...? - Zapytałem.
- - Spokojnie, mówił, że nie ma problemu... - Powiedziałem przebudzony.
- - Nie. J-jest okej... - Powiedziała ciężko i straciła przytomność. No ale w porę się ją złapało.
- Jakiś czas późnieeeej....
- - Zasłabła - Powiedziała pielęgniarda,
- - Jest nieco rozpalona, powinna odpocząć.
- - To ty jesteś tym słynnym "przeniesionym"?
- - Zasłabła - Powiedziała pielęgniarda,
- - He? - Zapytałem.
- - Jak to jest - od razu zrazić do siebie wszystkich chłopców ze szkoły? - Zapytała.
- - Więc nauczyciele też już wiedzą?
- - Specjalnie to nie było... Ale nie wiem jak to teraz odkręcić.
- - Więc nauczyciele też już wiedzą?
- - Znajdź sobie sojuszników - Powiedziała.
- - Łatwo mówić, trudniej zrobić.
- - Cała szkoła praktycznie ma na mnie focha.
- - Łatwo mówić, trudniej zrobić.
- - Tu nie chodzi o liczbę, ale o jakość - Wtrąciła.
- - "Jakość"? - Zapytałem.
- - Nie zrozum mnie źle. "Jakości" i "ilości" nie można traktować osobno.
- - Wybacz, na mnie już czas - Powiedziała po sprawdzeniu sms`a, który sekundę temu do niej doszedł.
- - Będziesz wychodził, to zamknij i oddaj klucz do pokoju nauczycielskiego - Dodała i rzuciła go mi.
- - Jestem pielęgniarką, Hasegawa Chisato.
- - Adrianie Shane. Zastanów się, kto jest sojusznikiem, a kto wrogiem. - Powiedziała i zamknęła drzwi za sobą.
- - Nie zrozum mnie źle. "Jakości" i "ilości" nie można traktować osobno.
- - Yyy... Zjarana jakaś - Stwierdziłem i spojrzałem na Mio, która nagle się obudziła.
- - Mio, wszystko gra?
- - Klątwa nadal działa? - Pomyślałem na widok tej dziwnej "obroży" (patrz. akcja z "kontraktem")
- - To ja wyjdę na minutkę...
- - Yyy... Zjarana jakaś - Stwierdziłem i spojrzałem na Mio, która nagle się obudziła.
- - A-Ale... - Próbowałem się wysłowić, ale się język poplątał + w tym samym momencie ona użyła sztuczki, co kot w butach w shreku (to z oczami xd)
- - Dobra, zostanę. Nie patrz już tak. - Powiedziałem i wyciągnąłem telefon.
- - Ej, Basara. Sorry, ale nasz powrót się nieco opóźni.
- - Dobra, zostanę. Nie patrz już tak. - Powiedziałem i wyciągnąłem telefon.
- - Ok, spoko - Odpowiedział.
- - Idź do domu i czekaj - Powiedziałem i się rozłączyłem.
- - Ok, Basara się nie będzie zamartwiać - Powiedziałem do Mio.
- - Idź do domu i czekaj - Powiedziałem i się rozłączyłem.
- - To dobrze - Odpowiedziała.
- - A jak z Tobą? Lepiej? - Zapytałem.
- - Muszę trochę ochłonąć - Powiedziała upadając na łóżko, i zamykając oczy.
- - Co się stało? Klątwa nie aktywuje się bez powodu, co? - Powiedziałem pytająco.
- - A-Ale ja nic... - Powiedziała zawstydzona i odwrócona do mnie plecami.
- - A właśnie, wypoczywaj tu, a ja zadzwonię do Marii
- - Mhm - Przytakneła.
- - A ona gdzie? W salonie gier?
- - Mhm - Przytakneła.
- - Taa, niby znalazła tam grę, której od dawna szukała - Odpowiedziałem.
- - Ludzie! Gierki, spanie w klasie... Wy to macie zajęcia - Powiedziała z udawanym oburzeniem.
- - Drzemki to nieco inny temat, A teraz o nic się nie bój. Saiya-Jin jest na straży, to nic złego się nie zdaży - Powiedziałem z uśmiechem.
- - W-Wiem - Powiedziała zasłaniając twarz kołdrą, czy co to tam było.
- Późnieeej, gdy Mio przysnęła...
- - Jeszcze tu chyba posiedzę - Powiedziałem do telefonu.
- - Dobra - Odpowiedziała Maria.
- - To ja za jakiś czas przyjdę.
- - Dobra - Odpowiedziała Maria.
- - Dzięki. I jak sytuacja? - Spytałem.
- - Dzisiaj jest już spokojniej.
- - Super, to na razie - I na tym koniec rozmowy + wyciąganie butelki z automata na hajsy.
- - Aaa, to ty, Takigawa - Powiedziałem po lekkim przestraszeniu, gdyż na korytarzu panowała lekka ciemnia.
- - Co tak wybałuszczasz gały? - Zapytał.
- - Mniejsza o to, mów co z Naruse.
- - Co tak wybałuszczasz gały? - Zapytał.
- - Dalej tam leży - Odpowiedziałem.
- - Ale jest poprawa.
- - Dalej tam leży - Odpowiedziałem.
- - Normalnie rozpalona - Dodał.
- - Och, właśnie... Widziałeś gdzieś Tanaki?
- - Normalnie rozpalona - Dodał.
- - Mei? Nie - Odpowiedziałem.
- - No patrz, a mówiła, że idzie do was.
- - Taak?
- - To zawijam spowrotem - powiedziałem w trakcie gdy ten opróżniał butelkę mineralnej.
- - Taak?
- Nagle prąd zgasł całkowicie....
- - Łaaa, korki poszły?! - Powiedział przestraszony Takigawa.
- - Serio? Wlazły do szkoły? - Pomyślałem na widok 3 demonów.
- Na moment uciekamy spowrotem do Mio, która się przebudza...
- - Adrian? - Powiedziała otwierając oczy + do bonusu czując czyiś cień.
- - Mei Tanaki? - Powiedziała zdezorientowana po pełnym przebudzeniu.
- - Adrian? - Powiedziała otwierając oczy + do bonusu czując czyiś cień.
- - Musimy pogadać - Odpowiedziała jej Mei.
- Spowrotem u Adriana i Takigawy...
- - C-co jest kurna? - Zapytał równie zdezorientowany Takigawa.
- - Ej, Shane! - Krzyknął i nagle demony rozpoczęły szarże.
- - C-co jest kurna? - Zapytał równie zdezorientowany Takigawa.
- - No chodźcie! - Zawołałem wystrzeliwując w ich kierunku Final Flasha, co załatwiło sprawę, następnie pobiegłem do pokoju, no ale...
- - Mio! Szlag! - W pokoju niestety nikogo nie było.
- Tymczasem, na dachu budynku....
- - O czym chcesz pogadać? - Zapytała Mio.
- - Pewnie zastanawiasz się o co chodzi, co?
- - No, trochę...
- - Otóż znam twoją prawdziwą tożsamość.
- - I nie pozwolę ci wciągać w to innych - Powiedziała i przyjęła formę wilka.
- - Otóż znam twoją prawdziwą tożsamość.
- - Jest blisko! Ale gdzie... - Pomyślałem w międzyczasie gubiąc się po korytarzach - Kurde! Niepotrzebnie traciłem czujność!
- - No, obydwaj znają prawdę i nadal chcą mnie chronić - Powiedziała Mio.
- - Rozumiem - Odpowiedziała Tanaki, a następnie przeprowadziła atak polegający na dość mocnym ciosie z łapy, no ale Mio utworzyła osłonę i zneutralizowała cios.
- - Więc uciekasz się do przemocy? Zatem nie spodziewaj się litości! - Krzyknęła Mio już w bojowym nastroju i posłała w jej kierunku coś na wzór typowej trąby powietrznej. Niefortunnie dla niej atak nie trafił tam gdzie miał.
- - Żerujesz na ich dobroci.
- - Tak? To udowodnij! - W tym momencie puściła dwa tornada (tak bezpośrednio z rąk), którę i tak nie trafiały, ze względu na szybkość poruszania się przeciwniczki. która zatrzymała się naprzeciw nadchodzących ataków i użyła skowytu, który nie dość, że zmiótł ataki, to jeszcze...
- - Zniszczyła bariere?! - Krzyknęła przestraszona Mio.
- - Masz szansę odejść.
- W międzyczasie...
- - Mio! Cholera...! - Powiedziałem zatrzymując się ze zmęczenia.
- - No tak! Po to był ten pakt!
- - Na dachu?! - Powiedziałem i użyłem Shunkan Idō
- - Co masz namyśli? - Zapytała Mio
- - To, że obydwaj cierpią z powodu przeszłości nawet teraz. Uwalniając w sobie moc, która chcąc, nie chcąc zniszczyła życia wielu ich pobratymców.
- - Każąc im walczyć robisz im krzywdę większą, niż by ci się mogło zdawać! - Po tych słowach zaczęła się obustronna szarża na pełnej mocy, ale w ostatnim momencie pojawił się Adrian, co wywołało przymusowy postój z zaskoczenia.
- - To, że obydwaj cierpią z powodu przeszłości nawet teraz. Uwalniając w sobie moc, która chcąc, nie chcąc zniszczyła życia wielu ich pobratymców.
- - Adrian? - Powiedziała Mio.
- - Co tu się odprawia? - Zapytałem.
- - Mio, miałaś zostać pod obserwacją!
- - Co tu się odprawia? - Zapytałem.
- - A ty...? - Powiedziałem do Mei.
- - Co jest...? - Zapytałem obydwie z nich.
- - A ty...? - Powiedziałem do Mei.
- - Przed chwilą rozmawiały... - Przemówił tajemniczy głos.
- - O twojej przeszłości.
- - Przed chwilą rozmawiały... - Przemówił tajemniczy głos.
- - Były członek klanu Saiya-Jin! I ty chronisz tą, która ma w sobie moc poprzedniego władcy demonów?
- - Były członek klanu Saiya-Jin! I ty chronisz tą, która ma w sobie moc poprzedniego władcy demonów?
- - Tamte demony to twoja sprawka?! - Zapytałem tego zgrzybielca z dachu.
- - Ej, jakie demony?! - Zapytała Mio.
- - Spokojnie - Powiedziałem.
- - Ale!
- - Zaiste! - Wtrącił tajemniczy typek.
- - Zbyt późno na zmartwienia.
- - Przez ostatnie dni ten chłopak nieustannie walczył.
- - Każdej nocy. Aż do świtu.
- - Zaiste! - Wtrącił tajemniczy typek.
- - Adrian, o czym on mówi?! - Zapytała znów Mio.
- - Milcz! - Krzyknąłem i wzleciałem ku tamtemu parówkasowi.
- - Ojoj! - Powiedział i wykonał machnięcie ręką, które mnie posłało spowrotem na ziemię.
- - Niezły jest! - Pomyślałem lądując na równych nogach.
- - Ej, ale jakie walczenie każdej nocy? - Zapytała po raz n`ty Mio.
- - To wszystko dla ciebie - Powiedział Typek.
- - Moc, która w tobie drzemie ściąga tu demoniczne pomioty. Jeśli zaatakują człowieka, klan bohaterów przestanie się z tobą pieścić, i zmieni twój status na "cel do likwidacji".
- - Kiedy tak się stanie, to zlikwidują obydwóch bez względu na pochodzenie.
- - Dlatego tamta kazała ci ich zostawić - Powiedział wskazując na Mei.
- - Basara i ten Saiya-Jin walczyli dzień i noc, byś mogła spać spokonie.
- - To wszystko dla ciebie - Powiedział Typek.
- - To prawda, Adrian? - Zapytała mnie.
- - Basara przestał po nas przychodzić...
- - To prawda, Adrian? - Zapytała mnie.
- - Gdybyś wiedziała, to byś się obwiniała, tak? Więc...
- - Przepraszam, ja nie wiedziałam... - Powiedziała z totalnie zjechanym głosem.
- - Nie. To nie twoja wina - Powiedziałem.
- - Nie. To wszystko twoja wina. - Wtrącił znów tajemniczy Typek, co nie polepszyło jej stanu... (spoko, będzie art do niego też dorobiony xd)
- - Oż ty! - Krzyknąłem do niego.
- - Skoro tak cię to ruszyło, to może oddasz swoją ukrytą moc, źródło wszystkich problemów? - Powiedział ten sam Typek i nagle zza jej pleców pojawił się demon.
- - Padnij! Mio! - Krzyknąłem szybko, lecz jej reakcja była za wolna i demon zdołał wykonać zamach mając w ręku lekko zakrzywiony miecz, więc odpaliłem SSJ i ruszyłem szybkim lotem, ale...
- - Tym razem chcesz ją zlikwidować? - Powiedział Typek na siłe przypominając mi o wydarzeniach, które miały miejsce przed wydaleniem z klanu, i w rezultacie czego wykopało mnie do normalnego stanu.
- - Kur...! - Krzyknąłem i nie zwolniłem tempa. Ale na marne... Cios zapadł, jednakże...
- Trafiony został....
- - Nie... - Powiedziała Mio z przerażeniem
- - Żartujesz, prawda?
- - Ej... Basara...
- - Basara!
- - Ej... Basara...
- CDN....