Popatrzałam ze spokojem na dyrektora. Za bardzo panikował. Spojrzałam na Dragneela. On zaś ze spokojem patrzał na kobrę. Przeniosłam swój wzrok na panią Żmiję. Ona chyba zwariowała. Wstałam i podeszłam do niej.
- – Przepraszam, proszę pani, a czy Fredziu nie jest jadowity? – zapytałam
- – Oczywiście, że jest. A ten uczeń będzie cennym... – zaczęła – Nie! Nie, nie! Zostaw Fredzia! Przestań go palić! Nu nu nu! Zostaw!
Pani podbiegła do Adiego i próbowała wziąć od niego swojego ukochanego, ale palącego się jadowitego węża.
- – To... Ja pójdę po pielęgniarkę. – powiedziałam i wybiegłam z klasy.
Wolnym krokiem poszłam do pielęgniarki. Przed wejściem dziwnie rozejrzałam się dookoła. Było mi smutno – wszystko było białe. Wpadłam na wspaniały pomysł. Zapukałam i weszłam.
Na krześle siedziała sympatycznie wyglądająca brunetka. Spojrzała na mnie znad okularów zielonymi oczami. Wyglądała na dosyć zażenowaną. Jakbym miała strzelać to dla mnie miała dwadzieścia lat.
- – Coś chciałaś? – zapytała
- – No tak... Bo kolegę... – zaczęłam
- – Znów kogoś ugryzła najbardziej jadowita Kobra na świecie?
- – No tak... A skąd pani wiedziała?
- – Wczoraj i dziś było dużo takich przypadków...
Pielęgniarka westchnęła i wstała. Wyszła, a ja za nią. W czasie drogi, gdzie w trochę z nią porozmawiałam. Kiedy wróciłam do klasy zauważyłam, że kobra była już w klatce, a pani wachlowała dyrka palmą, choć sama nie wiem skąd ona ją wzięła. Pielęgniarka kilkoma dłużymi krokami pojawiła się tuż przy Dragneelu i chwyciła jego ranną ręke w swoje "szpony". Przyglądnęłam się razem z nią. Na jego skórze były dwie średnie "dziurki", dosyć płytkie i lekko przypalone. Brunetka wyjęła fiołkę z fioletową cieczą oraz waciki z kieszeni i otworzyła ją. Poczułam okropny smród. Zielonooka szybko wylała płyn na jeden z wacików i przyłożyła do ran. Kiedy schowała wszystko, zauważyłam, że "dziurki" zniknęły.
- – Wow... – szepnęłam
Po chwili pielęgniarka zniknęła. Zamarzyłam się. Ciekawe... Naprawdę ciekawe jak ona to zrobiła... Postanowiłam zapytać ją o "lekcje". Dlaczego? Chciałam być przydatna...
- – Przepraszam, panno Sawo, ale czy ty przypadkiem nie powinnaś być w ławce?! – głos Żmiji przypomniał mi o świecie.
Rozglądnęłam się. Stałam tuż obok Adiego, a obok mnie była pani Żmija i pan Poe. Kiwnęłam głową i wróciłam do swojej ławki. Pani podeszła do klatki i nagle zadzwonił wyczekiwany przeze mnie i uczniów dzwonek. Szybko razem z Meiką wybiegłyśmy z klasy.
- – Rany, Majka... Jaka ta pani jest dziwna... – powiedziałam, gdy byłyśmy już przy klasie polskiego.
- – No tak Anka, ale wiesz... – zaczęła
- – Mei...
- – Ami... Masz rację
- – Hurra, Mei przyznała mi rację!
- – Heh...
CDN...
(Powodzenia Mei w wymyślaniu xDD)