Bakugan Fanon Wiki
Advertisement

Przygotowania – drugi odcinek serii Niebezpieczna epidemia.

Treść[]

Usiadłem na krześle i przeglądałem sprzęt, który potrzebny jest do badania tej dziury. Porządne maski i skafandry przeciwgazowe kosztują do 3 000 dolarów. Musiałem zakupić wiele tych skafandrów, więc pojechałem do banku wybrać pieniądze z konta BakuGalaxy. Kiedy pieniądze zostały wybrane, a była to spora sumka pieniędzy, zalogowałem się na tą stronę internetową i zakupiłem jakieś dziesięć, gdyż zapewne w bazie znajdują się jeszcze stare z czasów poskromienia Nagi i tej bandy trupów. Prze teleportowałem się do bazy operacyjnej BakuGalaxy, gdzie przyszedł mój dobry znajomy, Diego.

- Chciałeś coś ode mnie, tak? - zapytał.

- Tak. Chciałbym, żebyś przerobił wszystkie te skafandry tak, aby tlenu starczyło na bardzo długo, a na jednym z ramion była kopuła, gdzie będzie mógł być bakugan, gdyż mogą zostać zarażone wirusem. Rozumiemy się? 

- Hm...

- Ach! Czego żądasz? - myślałem, że go walne. Wydałem na te skafandry sporo kasy, a on żąda zapłaty. To się nazywa kumpel. Ale nie, za coś trzeba zapłacić.

- A co proponujesz? Oczywiście mówię o pieniądzach...

- No to nie wiem... tysiąc pięćset?

- Tysiąc pięćset? Pf... Też mi coś!

- Dobra, dwa tysiące trzysta, pasuje?

- To wydaje się być rozsądną propozycją... Jutro skafandry będą gotowe. Na Dragonoida 35 będzie stała czerwona furgonetka, więc zapukaj cztery razy i cię wpuszczę.

- Aha, spoko... To narazie Diego.

- Siemasz Luke.

Postanowiłem wrócić do domu. Było już po północy, więc położyłem się spać.

Następnego dnia byłem zabiegany. Propozycje walki, praca, przygotowania do wyjazdu do Wiscousin. Tyle roboty nie miałem od paru miesięcy. Zdyszany postanowiłem chwilę odsapnąć pod palmą. Tak - palma w Interprzestrzeni... Maciek ją posadził. 

Z Interprzestrzeni wyszedłem po piętnastej trzydzieści. Wsiadłem do samochodu i pojechałem na Dragonoida 35, gdzie stała czerwona furgonetka. Tak jak powiedział Diego, zapukałem cztery razy i wszedłem do niej.

- Siemasz, ziom. - powiedział Diego.

- Cześć. - powiedziałem. - Masz skafandry?

- No jacha! Piękniutkie skafandry i maski są już gotowe, ale najpierw hajs. - Niechętnie wyjąłem z kieszeni spięte banknoty i dałem je Diego. 

- Podziękował - powiedział Diego ze swoim uśmieszkiem - Kapsułki na ramionach są, butle z tlenem dostarczę ci jutro, bo najpierw muszę je odebrać. No to do jutra... A i jeszcze coś! Nie żądam zapłaty za te butle, spoko?

- No ja mam nadzieję. - uśmiechnąłem się do niego i wyszedłem z furgonetki. Potem przez BakuX'a połączyłem się z Peterem. - Mam te skafandry. Jak statek?

- Cześć, Luke. Wszystkie silniki działają sprawnie, wszystkie systemy zaktualizowane, wypełniłem barek napojami i przekąskami na wypadek gdyby ktoś zgłodniał. Do zobaczenia.

- Jasne.

Ciąg dalszy nastąpi

Advertisement